Pierwszy tydzień „Narty Dzieciom” 2012 już prawie za nami…
Pierwszy tydzień „Narty Dzieciom” 2012 już prawie za nami
Dzisiaj (piątek 14. grudnia) będzie w Puławach Górnych Szkoła nr 5 z Krosna. Zawiało wiele dróg, również tradycyjnie odcinek w Pastwiskach – ale równie tradycyjnie został on odkopany i przywrócony do ruchu bladym świtem czy raczej późną nocą przez p. Tomisława, który oprócz tego, że kieruje śnieżną i handlową częścią Ośrodka Kiczeraski, zawsze utrzymuje przejezdność drogi do Puław Górnych. To akurat odcinek drogi wojewódzkiej więc i służby państwowe stanęły na wysokości zadania – dziękujemy.
Ilość wrażeń od wtorku do czwartku jest ogromna tak, że nie wiadomo od czego zacząć – a więc po kolei, tematycznie:
- pogoda – dopisała całkowicie; pogodę zawsze, z przekonaniem chwalimy albo co najwyżej martwimy się jej stanem – ale nigdy nie narzekamy ani tym bardziej nie złorzeczymy – bo co by się stało gdyby pogoda się naprawdę pogorszyła.
Wtorek był rajskim, ciepłym, idealnie bezwietrznym dniem, z leciutkim słoneczkiem. Tak pogoda przywitała dzieci i nauczycieli ze szkół w Gliniku Polskim, Roztokach i Wrocance. Musimy odnotować nieobecność p. Dyrektor z Glinika (ma być następnym razem i uczyć się jeździć na nartach) – jakieś ważne sprawy – zdarza się.
We środę a właściwie w nocy z wtorku na środę zaczął padać wyczekiwany i przepowiadany śnieg. I rzeczywiście padał i padał i już rano we środę było go koło 20 cm świeżego puchu i dalej padał gdzieś przy minus 6 stopniach. I padał tak do 1-ej w nocy we czwartek. Z tak naprawdę zimowymi warunkami zmierzyły się dzieci i nauczyciele ze szkoły w Wiercanach oraz Pani Dyrektor, która nauczyła się jeździć na nartach, hurra.
We czwartek przywitał nas ostry mróz i piękny świt ale od razu z tendencją na zmianę w kierunku wiaterku. Dzięki opadom śniegu została otwarta trasa okrężna i już rano czuć było na niej lekki wiaterek, który zgodnie z prognozami nasilał się w ciągu dnia. Poczuli go uczniowie ze szkół w Zmiennicy i Turzym Polu a przynajmniej ta część uczniów, którzy, uwaga: po przerwie na posiłek wjeżdżali koleją krzesełkową na szczyt Kiczery (pod okiem a nawet ściślej – pod kierownictwem i przewodnictwem p. Anity z Uniwersytetu Rzeszowskiego). Oczywiście na „baby lifcie” było cichutko i cieplutko, mimo kilku stopni mrozu.
A piątek wstał pogodny – po niebie szybko przesuwają się pojedyncze obłoki. To oznacza spory wiatr na szczycie, nie huragan ale dość mocny – ma słabnąć w niedzielę i zmienić kierunek na bardziej zachodni a potem północny, co oznacza ciszę w Puławach Górnych i powrót warunków do idealnych w górnej części trasy głównej i trasy okrężnej. Muszę zaznaczyć, że nawet gdy wygina słupy telefoniczne (wiatr oczywiście) to na Igorku (czyli na wyciągu talerzykowym na wprost restauracji) jest absolutna cisza podobnie jak na całej trasie zjazdowej wzdłuż Igorka, zarówno na trasie głównej jak i przy snow-parku.
- uczniowie dopisali jak zawsze wraz ze swoimi nauczycielami. Nie ma się co rozpisywać bo już niebawem pojawią się szczegółowe relacje zdjęciowe i opisowe przygotowane przez same szkoły oraz filmiki przygotowane przez naszą ekipę dla szkół – tam szukajmy odbicia ich przeżyć i ocen.
Było nam tak, gdy widzieliśmy radość uczniów, ich rosnącą samoocenę i poczucie wspólnoty z innymi dziećmi i swoimi nauczycielami, że nie da się tego opisać ani żadne słowa tego nie oddadzą. Nie mówiąc już o hip-hip-hurra dla ekipy opiekunów albo o pojedynczych, wzruszających i budujących przejawach uczniowskich przeżyć. Chciałoby się powiedzieć – musisz przeżyć to sam.
- Panowie z wypożyczalni – czapki z głów dla Was. Jesteście po prostu genialni. Dla niewtajemniczonych – dobranie i wydanie butów, nart i kasków dla powiedzmy 40 uczniów to jest prawdziwe wyzwanie bo trzeba to zrobić naprawdę szybko i sprawnie. Ekipa pracuje z prędkością światła, tryskając jednocześnie humorem. Tego też nie da się opisać – mam na myśli ofiarność i determinację z jaką się pracuje. Myślę, że Panie nauczycielki nie będą mi miały za złe stwierdzenia, że skalę wyzwania w wypożyczalni oceniły właściwie dopiero będąc naocznym świadkiem. Dziękujemy całej załodze Ośrodka Kiczeraski, Paniom z kuchni i restauracji, Panom z obsługi „baby lifta” i wszystkim, których nie sposób wymienić.
- Ochotnicy z Uniwersytetu Rzeszowskiego – nie będę się rozpisywał – krótko: sam w tym tygodniu wykonywałem tę samą pracę co Panie Ochotniczki: Kasia i Anita, więc wiem, co mówię (tyle, że Wy robiłyście to lepiej). Wypożyczalnia – to jest to. Panie nauczycielki wiedzą o czym mówię. Jeśli chodzi o pracę na stoku jesteście wspaniałe. Muszę podkreślić, że we środę do grona ochotników dołączył p. prof. dr. hab. – Pan Sławek – też pracował w wypożyczalni zakładając dzieciom buty a później prowadził zajęcia na stoku tak, że „musisz przeżyć to sam”. Też po przerwie – p. Sławek i p. Anita byli ze swoimi grupami na samej górze i zjeżdżali trasą główną. Centrum rekrutacyjne ochotników na Uniwersytecie prowadzi p. Kasia. Ma być tutaj w przyszłym tygodniu. Ochotników z Uniwersytetu wspiera Mateusz, który od środy filmuje. Nasza stronę WWW prowadzi Leszek, który też opiekował się uczniami we wtorek.
A więc wystartowaliśmy z naszą wspólną akcją „Narty Dzieciom”. Od razu we wtorek była u nas telewizja – dziękujemy.
Zapomniałbym – uczniowie z Wiercan ustanowili nieoficjalny rekord Puław Górnych w szybkości jedzenia posiłku – żeby szybciej wrócić na stok. To jest to.
Na koniec – rezerwujcie konkretne daty przyjazdu. Nie czekajcie do ostatniej chwili – wykorzystujcie styczeń. Na luty jest całe mnóstwo awizacji i będzie na pewno tłok. To ważne – może się okazać, że nie damy rady przyjąć wszystkich chętnych – i co wtedy powiemy uczniom?
p.s.
Szkoła nr 5 z Krosna uwinęła się jeszcze przed nasileniem się południowego wiatru i ponownym zawianiem drogi w Pastwiskach i Sieniawie. Trzeba uczciwie przyznać, że huk wiatru rozlegał się po Puławach Górnych w piątek już od godzin południowych. Ta niezwykła manifestacja siły natury każe z pokorą patrzeć na nasze ludzkie dokonania (zwłaszcza gdy stanie się przed frontem wielkiej zaspy koło kościoła w Sieniawie). Muszę wspomnieć p. Małgosię – byłem przekonany, że to jedna z Pań nauczycielek. Szło p. Małgosi dość opornie do przerwy na posiłek. Ale po niej grupy Anity i Kasi jeździły na Igorku (czyli wyciągu talerzykowym na wprost restauracji) i tam p. Małgosia „włączyła” entuzjazm i zaangażowanie. Jakież było nasze zdziwienie gdy okazało się, że Gosia jest kierowcą autobusu. Pani Iwona, która dowodziła grupą zdążyła jeszcze w piątek po powrocie zarezerwować kolejne 2 terminy w styczniu i lutym. Zapraszamy.